Mała rewolucja, czyli tarczówki w szosie od Colnago - BikeStory.pl

Mała rewolucja, czyli tarczówki w szosie od Colnago

Kilka dni temu kultowa marka szosowa, włoskie Colnago, zaprezentowała kolekcję rowerów na 2013 rok. Największe poruszenie wywołało zdecydowanie pojawienie się w kilku modelach hydraulicznych hamulców tarczowych. Nikt wcześniej nie stosował powszechnie tego rozwiązania, dlatego warto bliżej przyjrzeć się temu systemowi.

W ostatnich latach postęp technologiczny nie ominął kategorii rowerów szosowych. Upowszechnił się karbon, zarówno jako materiał do wytwarzania ram, jak i kierownic, mostków, sztyc, a nawet kół. Znacznie poprawiono aerodynamikę roweru szosowego, głównie dzięki zmianom  geometrii ramy oraz pracy nad pozycją, jaką kolarz zajmuje na rowerze. Dzięki tym zmianom zaczęto osiągać coraz większe prędkości – na zjazdach kolarze często osiągają prędkość ok. 100 km/h. Propozycja Colnago wydaje się strzałem w dziesiątkę – także przyjrzyjmy się bliżej temu pomysłowi.

Dotychczas w szosach stosowane są hamulce typu u-break:

Zbliżone kształtem do znanych wszystkim V-breaków, są jednak znacznie mniejsze i lżejsze. Same klocki także są krótsze, co przekłada się niestety na stosunkowo małą siłę hamowania. Nie bez przyczyny na te hamulce często mówi się „spowalniacze”. Wyhamowanie z dużej prędkości zajmie nad dużo czasu, wiązać się będzie dodatkowo z bólem, powstałym od długotrwałego i mocnego wciskania klamki hamulcowej 🙂 Dodatkowo hamulce, w których klocki trą o powierzchnię obręczy, wymuszają stosowania mocnych kół, w których nadmiar materiału w miejscu styku z klockiem pozwoli na skuteczne hamowanie przez wiele tysięcy kilometrów Hamulce te są jednak popularne – nie zmniejszają aerodynamiki roweru, są leciutkie i niemal bezawaryjne.

Szosowe tarczówki powstały dzięki bratniej współpracy dwóch włoskich firm – Colnago i Formula, eksperta w dziedzinie systemów hamulcowych. Model nazwano Formula RR1.

Najwięcej pracy było zapewne przy konstruowaniu nowej klamkomanetki tak, aby bez powiększania jej gabarytów zmieścić wewnątrz zbiorniczek wyrównawczy z płynem hamulcowym.

 

Całość oparta jest na tarczach 140mm, jednakże dla kolarzy ważących ponad 90 kg przewidziano wersję z tarczami 160 mm.

Przekonstruowano także ramę. Uznano, że górna część tylnych widełek może zostać odchudzona, jako że nie będzie już narażona na przeciążenia płynące od hamulca u – break. W zamian wzmocnione rury tzw. łańcuchowe, czyli dolne rurki i okolice haka przerzutki, jako miejsca poddawane naprężeniom płynącym od tarcz. Przedni widelec został skonstruowany od nowa – podobnie dolna jego część wykonana jest z grubszego materiału.

Waga całego zestawu, zdaniem Colnago, ma być lżejsza od kompletu Dura Ace na 2013 rok. Ciężko w to uwierzyć, trzeba poczekać na przyszłoroczne testy. Nawet jeżeli tak będzie, to i tak rower będzie cięższy o ok. 150 g od odpowiednika na u-break’ach – wszystko przez wspomniane wzmocnienia ramy. Niekorzystne różnice w masie roweru nie przysłaniają jednakże oczywistych mocnych stron tego patentu. Kolarz będzie mógł rozpocząć hamowanie znacznie później niż obecnie, powinny więc wzrosnąć prędkości średnie.

Cały pomysł czeka jeszcze na zaopiniowanie przez Międzynarodową Unię Kolarską (UCI), której przedstawiciel, koordynator techniczny Julien Carron , stwierdził: „UCI zasadniczo nie jest przeciwna takim nowinkom technologicznym, ale najpierw musimy szczegółowo sprawdzić je w warunkach wyścigowych. Priorytetem jest zapewnienie bezpieczeństwa zawodnikom. Problemem może być na przykład sytuacja, kiedy zawodnicy posiadają standardowe hamulce oraz ich tarczowe wersje. Te pierwsze spisują się słabiej. Co jeśli połowa peletonu będzie hamować szybciej, a druga wolniej? Różnice prędkości wyhamowywania pomiędzy kolarzami to jedna z najczęstszych przyczyn kraks. Problem taki nie istnieje m.in. w wyścigach przełajowych czy MTB, ale na szosie przy jeździe w dużym tłumie ma zasadnicze znaczenie. W tym sezonie nie dopuszczamy jeszcze tarczówek w wyścigach szosowych. Możliwe że taka decyzja odnośnie standaryzacji w całym peletonie będzie podjęta w terminie 3 lat”.

Warto obserwować reakcję rynku na pomysł Colnago. Zapewne szybko pojawią się nowe koła, cieńsze na obręczach, mocniejsze w piastach. Model C-59, jeden w najwyższych w gamie Colnago, będzie kosztował z tymi hamulcami ok. 20 tysięcy złotych, nie będziemy go więc zbyt często spotykać na drogach naszego kraju.

Warto zapoznać się z krótką prezentacją prosto z targów:

Krzysiek