Mulimedialny trenażer – sposób na treningową nudę
Kilka dni temu pisaliśmy o trenażerach – urządzeniach, dzięki którym możliwy jest trening na własnym rowerze w zaciszu domowego ogniska, głównie wówczas, gdy za oknem panują surowe, zimowe warunki. Napisaliśmy o wielu zaletach tego rozwiązania, ale także o wadach, wśród których największą jest nuda – kręcenie w miejscu, bez zmieniających się przed oczami obrazów, wymaga sporego samozaparcia i większość rowerzystów już po godzinie ma serdecznie dość trenażera. Umilanie sobie czasu muzyką to najlepszy sposób. Oglądanie filmów już niekoniecznie, bo rozprasza uwagę – albo robimy dobry trening, albo uważnie oglądamy film – obie czynności ciężko pogodzić.
Producenci trenażerów zauważyli oczywiście ten problem i znaleźli w ostatnich latach rozwiązanie. Na rynku zaczęły pojawiać się urządzenia współpracujące z komputerami osobistymi – podłączony do monitora trenażer wysyła do komputera wszelkie dane dotyczące jazdy, dzięki czemu możliwa jest jej wizualizacja. Dzięki odpowiedniemu oprogramowania możemy wirtualnie przemierzać wykreowane przez grafików trasy, a w przypadku droższych urządzeń – pojeździć po idealnie odwzorowanych, najciekawszych zakątkach naszej planety! Co więcej – trasy są tak opracowane, że poczujemy w nogach rzeźbę terenu – widoczny na ekranie podjazd skutkuje zwiększeniem oporu kręcenia, a zjazd pozwala rozkręcić korby do wysokich prędkości. Wiatr we włosach musimy zapewnić sobie sami – tu wystarczy zwykły wiatrak 🙂
Trenażer, a właściwe podłączony do niego komputer, dzięki połączeniu z internetem, umożliwia ściganie się z przeciwnikami, którymi są podobni nam ludzie, pedałujący na trenażerze w tej samej chwili w dowolnym miejscu na świecie! Taka rywalizacja, pomimo, iż nie jest namacalna, potrafi bardzo motywować do osiągania dobrych wyników.
Najbardziej zaawansowane trenażery to zintegrowane systemy treningowe, zaopatrzone we własne monitory. Liderzy na rynku, firmy Elite i Tacx mają takie urządzenia w swojej ofercie. Warto przyjrzeć im się bliżej. Oczywiście nie będzie tanio – należy liczyć się z wydatkiem 4-5 tysięcy złotych. Dużo, ale skoro Polacy coraz liczniej kupują rowery w cenie powyżej 10 tysięcy złotych, to nie ma powodów, aby nie wróżyć drogim trenażerom świetlanej przyszłości także na naszym rynku.
Tacx I-genius Multiplayer
Na pierwszy ogień produkt Tacx – I-genius Multiplayer. Główną zaletą urządzenia jest hamulec (silnik) o sporej mocy 1500W, dzięki czemu może on odwzorować podjazd o nachyleniu nawet 20% (dla niewtajemniczonych – taki podjazd to już naprawdę nie lada wyzwanie!). Komunikuje się z komputerem stacjonarnym lub tabletem całkowicie bezprzewodowo. Podłączony do kierownicy – przenosi jej ruchy na ekran – podczas jazdy możemy normalnie sterować rowerem. Umożliwia oczywiście rywalizację w trybie multiplayer on-line lub z przeciwnikiem siedzącym obok – opcja internetowa wymaga wykupienia licencji – na starcie pakiet roczny gratis. Ciekawostką jest możliwość wykupienia pakietu Google Maps i planowania tras w dowolnym miejscu ziemi, z bardzo dobrym odwzorowaniem krajobrazu. Urządzenie posiada limit wagowy – 125 kg, powinno więc starczyć dla większości rowerzystów 🙂 Cena sugerowana to jedyne 4700 pln, po doliczeniu pakiety Google zamykamy się w 5 tysiącach. Ciekawie.
Konkurentem dla powyższego trenażera może być Elite RealAxiom Wireless. Różnice są niewielkie, oba urządzenia działają na tych samych zasadach – bezprzewodowo, internetowo, po prostu multimedialnie. Główna różnica to pakiet Google Maps w cenie, ale zważywszy, że cena sugerowana to 5100 pln, otrzymujemy niemal taki sam wynik jak u konkurenta. Najbardziej rzuca się w oczy słabszy silnik, mogący odwzorować podjazd 10%, czyli dwukrotnie mniej niż w przypadku Tacx. Na tym kończą się zasadnicze różnice – ciężko w tym segmencie stworzyć coś wyjątkowo odkrywczego, co nie kosztowałoby majątku.
Elite RealAxiom Multiplayer
Urządzenia te można oczywiście kupić w Polsce, także za pośrednictwem BikeSalon.pl – zapraszamy do kontaktu. Na żywo można zobaczyć je w najlepszych klubach kolarskich, z czasem zapewne zaczną pojawiać się w sklepach, organizujących na nich zimowe zawody. Na chwilę obecną pozostają poza zasięgiem statystycznego rowerzysty, ale warto wiedzieć, co oferuje w danym momencie rynek i być może już dziś zacząć gromadzić środki, aby kolejnej zimy ścigać się we własnym pokoju z pasjonatami kolarstwa z całego świata. Czego Wam i sobie życzymy!